wtorek, 27 listopada 2012


Obiecałam że napiszę i jestem! Kolejny raz nieco może i dużo praktyczniejsza. Dziś rozkminię tematykę odchudzania, albo wręcz przeciwnie usilnego dążenia do podwyższenia swojej wagi. Ten drugi problem dotyczy właśnie mnie. Może nie powinnam się chwalić na dosłownie 4 strony świata swoją wagą, ale ważę tylko niecałe 40 kg. Dla jasności mam 17 (prawie 18) lat i 158 cm wzrostu. Moje problemy z niedowagą trwają już od wieków. Właściwie problem polega nie na tej stosunkowo małej wadze, ale na braku ważnych elementów życiowych takich jak cholesterol czy żelazo. No właśnie cholesterol... Powszechnie mówi się że problemem jest nadmiar cholesterolu, ja natomiast mam ( a raczej nie mam go) go bardzo za mało. I odstając od reguł, widząc na ulicy chude wysokie wypłosze, na zabój dążące do osiągnięcia idealnych wymiarów dochodzę do wniosku, że ten świat schodzi na psy. Mimo, iż zajmuje się fotografią, nie jaram się wyżej wymienionymi wypłoszami. O czym będziecie mogli się przekonać oglądając moje fotografie. Życzcie mi szczęścia.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz